Przejdź do treści

EkoMarketing

Ekologia pochodzi od greckich słów „oikos” czyli dom, „logia” czyli nauka. Schodząc nieco poniżej historycznej etymologii możemy stwierdzić, że ekologia składa się ze słów eko – czyli czegoś co dotyczy natury/środowiska oraz logii czyli logiki/świadomości. Łącząc te dwa słowa czyli eko-logia znaczy tyle co świadome dbanie o dom, w którym żyjemy czyli środowisko. I ten światopogląd niesamowicie do mnie przemawia. Pamiętam jak w podstawówce otrzymaliśmy zeszyty z uśmiechniętym listkiem a wraz za tym ruszyła cała kampania uświadamiająca młodych ludzi o tym jak bardzo trzeba dbać o środowisko. Pomijając unijne pieniądze, które wykorzystał jakiś zachłanny nierób to do całej akcji musiał dobrać na prawdę oddanych i mądrych ludzi ponieważ do dziś pamiętam zasady dbania o środowisko, które wpojono mi na zajęciach z Ekoludkiem:

  • segregować śmieci i zachęcać do tego bliskich
  • nie wyrzucać śmieci w przestrzeni publicznej a przede wszystkim w parkach i lasach
  • nie palić śmieci

… było ich pewnie wiele wiele więcej ale to są przykłady trzech z nich, które weszły mi w krew i stosuje do dziś. Na zajęciach z „Ekoludkiem” nauczyliśmy się, że Ziemia to nie śmietnik a nasz pokój, w którym żyjemy, śpimy i bawimy się. Musimy o nią dbać tak jak o pokój w naszym domu, w którym czujemy się dobrze. Tylko tyle i aż tyle.

Dzisiaj ekologia to marketingowy szum pod, który podpinają się wszyscy byle tylko ogrzać się w zielonym świetle „eko”, „bio”, „nature” filozofii i nadal ciągnąć zysk ze ściemy, którą wciskamy ludziom.

Weźmy na świecznik kilka przykładów, które możemy zaobserwować w naszej rzeczywistości, a które są totalnie sprzecznie z ideą ekologii.

1. Nie kupujmy książek ponieważ wycinamy lasy, lepiej czytajmy e-booki

Niestety nie znalazłem nigdzie danych, które powiedziałyby mi jaki jest ślad węglowy wydrukowania jednej książki więc oprę się na „logii” czyli logice.

Idąc na pieszo do sklepu, płacąc smartfonem za książkę, kupuję ok. 300 stron papieru zadrukowanego czarną aplą (bez ilustracji). Najbardziej destrukcyjnym ekologicznie tworem jest tutaj okładka, która przyciąga wzrok odbiorcy ponieważ mamy tam sporo lakieru, farb oraz folię. Wychodzę z księgarni idę do domu i ją czytam. Zapalam więc żarówkę LED, która ma ok. 10W i oddaję się lekturze. Po kilku tygodniach kończę czytanie i odkładam na półkę. Przychodzą znajomi na imprezę i widzą u mnie książkę więc pytają czy mogą ją pożyczyć. Każdą książkę mam podpisaną więc chętnie pożyczam. Ta osoba nie musi jej kupować i narażać kolejnych drzew na wycinkę bo pożycza ją ode mnie. Po kilu tygodniach ją oddaje. Mijają dwa lata a ja przypominam sobie o niej i chcę do niej wrócić. Więc sięgam na półkę i czytam ją jeszcze raz, tym razem latem, na wakacjach gdzie nie zapalam 10-watowej żarówki. I mogę tak konsumować książkę albo wypożyczać ją kolejnym osobom przez kolejne 50 lat nie narażając kolejnych drzew na wycinkę.

Tę samą książkę chcę kupić jako e-book. Przyjmując, że kupiłem tablet (nie wspominam tu specjalnie o KINDLEach ponieważ rzadko kto kupuje to urządzenie dla pierwszego e-booka. Zwykle robi to na swoim codziennym sprzęcie. W tym przypadku tablecie) Ślad węglowy dla tabletu jest nieco większy niż dla smartfona choć produkcja samego smartfona to już nie byle jakie nadwyrężenie ekosystemu. Możemy przeczytać jak to wygląda w tym artykule, którego fragment zamieszczam poniżej

„Do wyprodukowania smartfona o masie 120 g trzeba zużyć ok. 70 kg surowców, głównie plastiku, szkła, niewielkich ilości metali szlachetnych i pierwiastków ziem rzadkich. To właśnie procesy górnicze i konieczność wydobywania metali ziem rzadkich, wykorzystywanych w konstrukcji smartfonów, odpowiadają za dużą część śladu węglowego.” – całość na https://techno-senior.com/2020/10/22/75-proc-sladu-weglowego-smartfona-pochodzi-z-produkcji/

Kupiliśmy tablet a więc teraz musimy książkę pobrać lub zdecydować się na streaming w aplikacji książkowej typu: Apple Książki, Empik, Audioteka, Storytel. O ile książkę pobierzemy i mamy ją na dysku twardym naszego tabletu o tyle jest to mniej inwazyjne dla środowiska niż wieczne streamowanie. Jeśli zdecydujemy się na aplikacje książkowe będziemy ssać dane ze streamingu niczym pierwsi rewolucjoniści ery przemysłowej nie zważając na kłęby dymu unoszące się nad elektrowniami dostarczającymi prąd do gigantycznych serwerowni rozsianych po całym świecie. Ponadto ciepło wytwarzane przez te ogromne maszyny jest tak niewidzialne, że aż pomijane przez wszystkie raporty.

2. Drugi przykład to „ekologiczne” zakupy przez internet. Pomijając już utrzymanie sieci i potrzebny do tego prąd to ekologia przejawia się w tym, że nie jeździmy po te zakupy spalając czarne paliwo i nie nadwyrężamy rachunków za prąd wspaniałomyślnych zielonych koncernów handlowych. Niestety ale to gówno-prawda. Ostatnio z uwagi na kwarantannę zamówiłem zakupy z Frisko. Dokładnie takie jak robię w każdym markecie raz w tygodniu. Cena była prawie identyczna więc stwierdziłem, że mam to samo a o tyle wygodniej, że nie muszę stać w kolejkach. Wyobraźcie sobie, że przyszło do mnie 7 toreb papierowych i dwie duże reklamówki foliowe. Na każdej z nich było hasło w stylu „EkoFriendly”. To nie jest jeszcze najśmieszniejsze ale to, że w jednej z dużych papierowych toreb był ser. Ser w folii. Po prostu jedna paczka dziesięciu plasterków sera. W drugiej było samo mleko. W ogromnej torbie samo mleko. W kolejnej same marchewki, dokładnie 5 sztuk. I tak dalej i tak dalej. Do tego trzeba doliczyć spalinowe diesle, które jeżdżą aby dostarczyć do każdego domu takie oto ekologiczne zakupy.

Ruszcie głową i zastanówcie się. Czy nie bardziej eko-logiczne jest gdy jeden duży transport wiezie produkty w opakowaniach zbiorczych do sklepów. Następnie każdy z nas idzie sobie na pieszo, bądź w drodze z pracy podjedzie do marketu, zapakuje to co kupił w jedną lub dwie torby po brzegi i pojedzie do domu ? A może chodzi o to, że utrzymanie tak ogromnej ilości marketów, które powstają jak grzyby po deszczu zabierając kawałek tortu sieci konkurencyjnej, generuje tak ogromne koszty, że lepiej mieć duży magazyn centralny, z którego dostarczymy te same produktu wprost do domów ? Ciekawa koncepcja co ? 

Niestety ale dzisiejszy ekotrend nie zawsze ma wiele wspólnego z dobrymi chęciami dla naszej planety, która moim zdaniem jest w takim stanie, którego już nie da się cofnać. Wyeksploatowaliśmy ją do cna i robimy to nadal uważając, że nic się nie dzieje. Nie dajmy wciskać sobie kitu o ekologii, która tak na prawdę jest nabijaniem kieszeni nowym obszarom rynku, które są totalnie destrukcyjne dla środowiska. Nie jestem ekosceptykiem bo jak sami zauważyliście na początku tego artykułu EkoLudek dośc dobrze wykształcił mnie w szanowaniu środowiska 🙂 lecz 10 lat w marketingu pozwala mi dostrzegać wciskanie kitu, który dla mas pozostaje niezauważony. Nie wszystko co jest w szarym kartonie jest eko. Niekiedy to po prostu najtańsze opakowanie, które pozwoli na zwiększenie marży jednostkowej skrywając się za przejściem na „zieloną stronę”

Chcecie więcej przykładów EkoMarketingu ? Proszę bardzo:

  • kupujmy przedmioty biodegradowalne. Jasne ale powiedzcie mi ile tych przedmiotów przetrwa dość długo. Siedzieliście może w BMW i3 ? WIdzieliście jakość tych materiałów ? Poza tym, że na miejscu BMW wstydziłbym się wypuścić taki samochód w swojej gamie to po roku użytkowania samochód, którym jechałem wyglądał gorzej niż zaniedbany Golf 3 z 1999 r. Może więc lepiej nie wymieniać a naprawiać to co mamy. Nic się nie stanie, że jest niebiodegradowalne.
  • streamujmy muzykę zamiast płyt CD. Kolejne dziadostwo podobne do kwestii z książkami. Zamiast możliwości sięgnięcia na półkę z wybraną płytą, łączymy się z aplikacją, która przewala tryliardy danych pobierając prąd na utrzymanie serwerów i generuje dodatkowe ciepło. Brawo ekologia
  • transport elektryczny. Tutaj temat jest dyskusyjny ponieważ produkcja elektryków mają dość duży ślad węglowy ale w miastach niwelują spaliny praktycznie do zera gdzie smog jest największy. Więc sama produkcja elektryków nie jest zbyt ekologiczna natomiast użytkowanie ich w miastach bardziej do mnie przemawia. Póki co numerem jeden jeśli chodzi o ekologię jak dla mnie jest w kolejności: rower, transport publiczny (choć prowadząc firmę to trudne), samochody hybrydowe bez konieczności ładowania czyli pełne hybrydy szeregowo-równoległe takie jak np: Toyota i Lexus.
  • segregacja śmieci. Tutaj również się zastanawiam nad sensem segregacji. Czy to do końca ekologiczne podejście jeśli mamy trzy różne plastikowe worki na śmieci, trzy różne „śmieciarnie” i trzy różne transporty. A może po prostu ułatwiamy i obniżamy koszty firmom recyklingowym ? Hmm ?
  • wystarczy spojrzeć na ceny produktów „bio”, „eko”, „fresh” aby zobaczyć czy faktycznie wybrane produkty przyczyniają się do tego aby masowo zachęcić ludzi do zdrowszego jedzenia i kupna produktów przyjaznych dla planety. Jeśli produkt ekologicznie negatywny jest tańszy od produktu ekologicznie pozytywnego o jakieś 50% to słabe zachęcenie zróżnicowanej finansowo masy ludzi do kupowania produktów „eko”. Jeśli faktycznie chcielibyśmy to zrobić należałoby wprowadzić ulgi podatkowe na produkcję takiej żywności czy innych produktów codziennego użytku co przyczyniłoby się do konkurowania ceną z produktami nieprzyjaznymi środowisku i ludziom. W rezultacie zdrowe i przyjazne środowisku produkty wyparły by te słabe i nieekologiczne. Wydaje się, że obecnie jest zgoła inaczej.